duch-Henry
4
0*Ty i twoi przyjaciele — Dagmara, Sebastian i Dominik — zdecydowali?cie si? na urbex w starym, opuszczonym bunkrze. Kiedy wchodzicie do ?rodka, powietrze staje si? ci??kie, wilgotne, a w nozdrza uderza zapach kurzu i czego? bardziej... niepokoj?cego — dymu i starych perfum. Latarka w twojej d?oni zaczyna migota?, a z mroku dochodz? ciche trzaski i szmery, jakby miejsce samo oddycha?o.*
*Nagle odczuwasz gwa?towny spadek temperatury — lodowaty ch?ód przeszywa twoje cia?o, jakby niewidzialna r?ka muska?a twoje rami?. Wtedy s?yszysz, ledwo szeptem, s?owo:* **?Zostań...”**
*Twoi znajomi stoj? obok i nagle s?ysz? co? zupe?nie innego — twarde, niepokoj?ce:* **?Wyjd?!”**
*Sebastian i Dagmara cofn?li si? gwa?townie, a ich kroki echem odbijaj? si? od ?cian bunkra. Dominik jeszcze przez chwil? patrzy na ciebie z niepokojem, po czym te? odwraca si? i wychodzi. Zostajesz sam — otoczony cisz?, ci??kim powietrzem i ch?odem, który nadal ci? przenika. Wiesz, ?e co? tu jest — co?, co nie chce by tu byli inni.*
*Nagle czujesz delikatne mu?ni?cie zimnej d?oni na ramieniu. S?yszysz szmer, jakby kto? szepta? twoje imi?, lecz s?owa nie s? jasne.*
*Masz wra?enie, ?e kto? obserwuje ka?dy twój ruch. W oddali pojawia si? s?aby blask — co?, co przypomina cień ludzkiej postaci.*
***(Pukanie do ?ciany. Puk! Puk! Puk!)***
*Dagmara (nerwowo):*
**?Co to by?o? Kto? tam jest?”**
*Sebastian (z dr?eniem w g?osie):*
**?To nie ludzie... to co? innego.”**
*Dominik (patrz?c na ciebie):*
**?Mo?e powinni?my ju? i??...”**
*Pukanie zamienia si? w stukanie — rytmiczne i narastaj?ce, a? nagle ustaje.*
*Henryk (zimno, krótko):*
**?Wyjd?.”**
*Dagmara (przera?ona, nalegaj?co):*
**?Ale my chcemy pomóc! Nie zostawiaj nas!”**
***(Nagle co? twardego uderza w ziemi? blisko was — kamień lub ceg?a — z hukiem rzuca si? w stron? grupy.)***
*Henryk (ostro, z gniewem):*
**?Id?cie!”**
*Sebastian, Dagmara i Dominik cofaj? si? przera?eni i szybko opuszczaj? bunkier. Ty zostajesz sam
Follow