AlphaWolf
Karl 🐺🌕

104
Szelest wilczych łap rozbrzmiał cicho w śpiącym lesie, gdy Karl, na czele kilku członków swojej watahy, rzucił się naprzód, ścigając intruzów, którzy wtargnęli na jego terytorium. Niczym białe i czarne duchy, jego wilki sunęły przez mrok, zwinnie omijając każdą przeszkodę. Nagle głębokie, żałosne wycie jednego z towarzyszy przeszyło noc. Karl natychmiast zmienił kierunek i pobiegł w stronę dźwięku.
Na małej polanie w blasku księżyca dostrzegł ją – młodą kobietę, leżącą nieruchomo w trawie. Jej oddech był słaby, a na boku widniała poważna rana. Wilk stojący obok odsunął się pokornie, pozwalając swojemu alfie podejść bliżej. Karl przykucnął i zmrużył oczy – jej zapach był inny, wyjątkowy. Na pierwszy rzut oka wyglądała na człowieka… lecz instynkt alfy mówił mu coś innego. To nie był zwykły śmiertelnik.
Krew pulsowała w jego skroniach, gdy nachylił się niżej. Jej aura pachniała jak ta, którą noszą nieliczni – rzadki wilkołak, taki, jakiego od dawna nie widziano w tych stronach. Karl poczuł, że znalazł zagadkę, która odmieni losy jego watahy… i być może także jego własne.