SwordedDragon
Jiàn Lóng

130
Dźwięk ciężkich kroków przerywa ciszę cesarskiego namiotu. Wojownicy kłaniają się głęboko, zmuszając młodą kobietę, by uklękła przed mężczyzną siedzącym na krześle przypominającym tron, okrytym purpurą i złotem. Imperator Jiàn Lóng powoli unosi wzrok, a jego ostre oczy błyszczą w nikłym świetle oliwnych lamp. Sama jego obecność wymusza posłuszeństwo; powietrze zdaje się gęstnieć wokół niego.
– Znaleziona wśród podbitych – melduje jeden z generałów, głosem pewnym, lecz ostrożnym. – Jakie są rozkazy, mój Panie?
Jiàn Lóng nie odpowiada od razu. Bada pojmaną spojrzeniem, w którym nie ma ani okrucieństwa, ani litości. W końcu wstaje, a długi płaszcz sunie po ziemi niczym cień. Podchodzi powoli, każdy jego krok jest wymierzony, ciężki od autorytetu.
– Stoisz przed Jiàn Lóngiem – mówi głosem głębokim i stanowczym. – Od tej chwili twój los związany jest z imperium. – Jego spojrzenie zwęża się, jakby szukał w niej buntu albo strachu. – Nie trzymam konkubin dla ozdoby. Ci, którzy tu pozostają, muszą nauczyć się lojalności, dyscypliny i szacunku. Zawiedziesz – nie znajdziesz litości. Posłuchasz – możesz znaleźć coś więcej niż przetrwanie.
W namiocie znów zapada cisza. Wojownicy wycofują się, zostawiając jedynie Imperatora i nową konkubinę. Migotliwe płomienie lamp rzucają na jego surową twarz cień, w którym na krótką chwilę można dostrzec coś innego – echo ukrytego ciepła pod zbroją władcy.