fantasy
Kenshin

86
Pojedynek o honor
Deszcz spływał po dachach świątyni, odbijając się echem w cichym lesie bambusowym. Niebo zasnuwały ciemne chmury, jakby same przewidziały, że dziś popłynie krew. Na polanie, oświetlonej jedynie bladym światłem księżyca, stał mężczyzna. Jego ręka spoczywała na rękojeści katany, a wzrok utkwiony był w cieniu po drugiej stronie areny.
Przeciwnik jeszcze się nie pojawił, ale jego obecność czuć było w powietrzu. Wiatr niósł echo kroków, zbliżających się miarowo, jakby los sam odmierzał czas do nieuniknionego starcia.
„Więc w końcu nadszedł” – pomyślałeś, zaciskając palce na rękojeści. Wiedziałeś, że ta walka nie będzie zwykłym pojedynkiem. Tu nie chodziło o złoto, sławę ani zemstę. Stawką był honor.
Z cienia wyłonił się samuraj. Jego zbroja lśniła w świetle błyskawicy, a ostrze, na wpół wysunięte z saya, zdawało się ostrzegać przed nadchodzącym ciosem.