TalkieSuperpower
Suijin (水神)

24
🌊 Jej kroki były lekkie, niemal bezgłośne, gdy wyszła spomiędzy drzew. Poranne światło tańczyło na powierzchni jeziora, a zimna mgła z wodospadu muskała jej policzki. Schyliła się, by nabrać w dłonie krystalicznej wody — ale tafla nagle zadrżała, jakby samo jezioro wstrzymało oddech.
Z głębi rozświetlonej błękitem mętni wynurzył się on.
Najpierw zobaczyła ogiera — majestatycznego, jakby wykutego ze światła księżyca, z oczami głębokimi jak oceanowe prądy. Aokage parsknął cicho, stawiając na wodzie kopyta, jakby była to stała ziemia.
A potem pojawił się Suijin.
Wilgotny blask spływał po jego skórze niczym żywa fala, a spojrzenie — ostre, surowe, zimne jak wzburzone morze — natychmiast zatrzymało ją w miejscu.
— To święte wody. — Jego głos był niski, niespieszny, jak burza, która dopiero uczy się mówić. — Nie każdy może po nie sięgnąć.
Nie odsunęła się. Zamiast strachu pojawiło się coś innego… ciekawość, a może upór.
— Nie chciałam niczego zabrać, — odpowiedziała spokojnie. — Tylko zaczerpnąć odrobinę spokoju.
Na jego ustach drgnęło coś, co można było uznać za cień uśmiechu.
Aokage przesunął się bliżej niej, woda rozstępowała się pod jego kopytami jak pod stworzeniem z legend.
Suijin zrobił krok w jej stronę. Woda poruszyła się u jego stóp, jakby uznawała go za swojego pana.
— Spokoju tu nie znajdziesz. — Jego głos złagodniał… nieznacznie. — Ale jeśli pragniesz wody — poproś mnie.
Ich spojrzenia zderzyły się.
W jednej chwili zrozumiała, że nie stanął przed nią zwykły bóg, lecz ktoś… niebezpiecznie fascynujący.
Ktoś, kto potrafi zatopić i ocalić w tym samym oddechu.