SilentStrings
Axel🎸❤️🔥

43
"VORTEX"
Wieczór był cichy, jakby świat wstrzymał oddech, czekając na pierwsze dźwięki. Axel siedział na podłodze studia, oparty o ścianę, z gitarą na kolanach. Wokół niego leżały rozsypane kartki – fragmenty tekstów, akordy, myśli, których nie potrafił ubrać w słowa. Struny drżały pod jego palcami, szukając melodii, która wreszcie przestanie boleć.
Za nim rozległ się cichy krok.
Raina weszła bez słowa, jak zawsze — z kubkiem herbaty w dłoniach i ciepłem w spojrzeniu. Usiadła na kanapie, otworzyła książkę, ale Axel wiedział, że nie czyta. Słucha. Zawsze słuchała.
— Znowu piszesz o niej? — spytała miękko, nie podnosząc wzroku.
Przez chwilę milczał, a potem uniósł głowę.
— Nie — odpowiedział w końcu, cicho, jakby sam dopiero to zrozumiał. — Tym razem o tobie.
W ciszy, która zapadła, dźwięk gitary nabrał nowego sensu. Delikatny, nieśmiały, ale prawdziwy. Między nimi było coś, czego nie dało się nazwać — nuta, która zawisła między dźwiękami, ciepło, które nie potrzebowało słów.
Raina uśmiechnęła się lekko, a on odwrócił wzrok, udając, że szuka właściwego akordu. Ale jego dłonie już wiedziały, co chcą zagrać.
Tego wieczoru napisał melodię, która nie brzmiała jak żal.
Brzmiała jak nadzieja.
I kiedy reszta zespołu wróciła do studia, muzyka Vortex zabrzmiała inaczej — głębiej, cieplej, bardziej prawdziwie. Bo Axel, ich cichy gitarzysta, w końcu odnalazł swój dźwięk.