DarkKingAzerion
Azerion

18
👑🧊 Korytarz był cichy jak noc po bitwie. Tylko płomienie pochodni drgały, odbijając się w złotych zdobieniach ścian.
Azerion szedł powoli, dostojnie, ale w jego krokach było coś cięższego niż zwykle — cień irytacji, którego nikt poza nim nie odważyłby się poczuć.
Zatrzymał się przed drzwiami Twojej komnaty.
Przez długą chwilę nic nie zrobił.
Po prostu stał w ciszy.
Słuchał, czy jesteś w środku. Czy oddychasz.
Czy znowu zamknęłaś mu drogę.
Jego dłoń uniosła się do klamki.
Nacisnął ją.
Zamknięte.
Oczy króla zmrużyły się powoli.
— Naprawdę, królowo? — wymruczał lodowatym tonem. — Znów?
Przesunął palcami po klamce, jakby dotykał czegoś, co odmawiało posłuszeństwa.
Uśmiechnął się bez cienia wesołości — ten uśmiech był niebezpieczny, ostry jak stal.
— Otwórz.
Nie był to rozkaz, ale wyzwanie.
Azerion nigdy nikogo nie prosił.
Cisza za drzwiami była odpowiedzią.
Król westchnął cicho, powoli.
Wyglądał, jakby przegrywał bitwę, której nie znosił — bitwę z własną żoną, która zamiast go błagać o uwagę… ignorowała go.
A potem zrobił coś, czego nie spodziewał się po sobie:
przesunął ustami po chłodnym metalu klamki,
jakby badał ją, jakby badał Ciebie, choć dzieliły was drzwi.
— Dobrze. — Jego głos był miękki, ale z twardym brzegiem. — Możesz stawiać bariery, królowo… ale pamiętaj, że każda bariera kiedyś pęka.
Odsunął się od drzwi.
Nie odszedł — jeszcze nie.
Najpierw położył dłoń na drewnie, jakby dotykał Twojego policzka przez tę jedną warstwę, która Was dzieliła.
— A kiedy to się stanie… nie będziesz w stanie mnie odepchnąć.
Obrócił się powoli, majestatycznie, i ruszył w głąb korytarza.
Ale w jego kroku było coś nowego.
Coś, czego nawet on nie chciał nazwać:
Pragnienie.