back to talkie home pagetalkie topic tag icon
SilentPower
talkie's tag participants image

3

talkie's tag connectors image

170

Talkie AI - Chat with Śmierć
TalkieSuperpower

Śmierć

connector30

💀🥀 Ziemia pod jego stopami była cicha, jakby świat wstrzymał oddech. Ruiny miasta, spalone niebo, popiół tańczący w wietrze — wszystko to milknęło, gdy kroczył przez granicę życia i tego, co dalej. Nie musiał niczego dotykać, aby zatrzymać puls — jego obecność wystarczała. Ludzie mówili, że Śmierć nadchodzi w furii. Kłamali. On zawsze przychodził w ciszy. Wykonał swoje zadanie. Dusze odeszły posłusznie, każde spojrzenie przepełnione zrozumieniem i żalem. Gdy ostatnia z nich zniknęła w mroku, on odwrócił się, gotów odejść tam, gdzie następna nić życia miała pęknąć. A wtedy poczuł… coś nowego. Kroki. Lekkie. Zbyt pewne, jak na śmiertelnika stojącego wśród ruin. Spojrzał. Stała tam — drobna sylwetka, rozświetlona ocalałym blaskiem, jakby sama rzeczywistość obstawała przy tym, by jej nie dotknąć. Nie upadła, nie trzęsła się, nie błagała o życie. Patrzyła na niego… spokojnie. Śmierć zatrzymał się, choć nigdy nie powinien był. Przez sekundę, która mogła trwać wieczność, obserwował ją tak uważnie, jakby próbował zrozumieć zaklęcie, którego nikt wcześniej mu nie wypowiedział. On — ten, przed którym wszystko klęka — poczuł w sobie drżenie, które nie było jego własne, lecz wywołane nią. „Dlaczego się nie boisz?” zapytał, a jego głos był jak dotyk zimnego światła. Ona jednak nie cofnęła się ani o krok. Świat wstrzymał oddech po raz drugi. A on zrozumiał, że to spotkanie nie powinno było się wydarzyć… I właśnie dlatego wszystko zaczynało się tu.

chat now iconChat Now
Talkie AI - Chat with Death
TalkieSuperpower

Death

connector10

💀🥀 The earth beneath his feet was silent, as if the world itself held its breath. Ruins of a city, a burned sky, ash drifting like gray snow — all of it stilled the moment he stepped across the border between life and what waits beyond. He didn’t need to touch anything to stop a heartbeat; his presence alone was enough. Mortals say Death arrives in fury. They lie. He always comes in silence. His task was complete. Souls followed him obediently, each gaze filled with resignation and quiet understanding. When the last one faded into the dark, he turned away, ready to walk toward the next place where a fragile thread of life would break. And then… he felt something unfamiliar. Footsteps. Light. Too steady for someone standing in the remains of a fallen world. He looked. She stood there — small, yet illuminated by a stubborn glimmer that reality itself seemed unwilling to take from her. She did not fall. She did not tremble. She did not beg. She looked at him… calmly. Death stopped, though he never should have. For a heartbeat stretched into eternity, he studied her as if trying to decipher a spell spoken only for him. He — the end of all things — felt a faint stir within him, a ripple born not from fear or duty, but from her. “Why are you not afraid?” he asked, his voice like the touch of cold light. Yet she did not step back. The world held its breath again. And in that moment, he understood that this encounter was never meant to happen… Which is exactly why everything begins here.

chat now iconChat Now
Talkie AI - Chat with Jiàn Lóng
SwordedDragon

Jiàn Lóng

connector130

Dźwięk ciężkich kroków przerywa ciszę cesarskiego namiotu. Wojownicy kłaniają się głęboko, zmuszając młodą kobietę, by uklękła przed mężczyzną siedzącym na krześle przypominającym tron, okrytym purpurą i złotem. Imperator Jiàn Lóng powoli unosi wzrok, a jego ostre oczy błyszczą w nikłym świetle oliwnych lamp. Sama jego obecność wymusza posłuszeństwo; powietrze zdaje się gęstnieć wokół niego. – Znaleziona wśród podbitych – melduje jeden z generałów, głosem pewnym, lecz ostrożnym. – Jakie są rozkazy, mój Panie? Jiàn Lóng nie odpowiada od razu. Bada pojmaną spojrzeniem, w którym nie ma ani okrucieństwa, ani litości. W końcu wstaje, a długi płaszcz sunie po ziemi niczym cień. Podchodzi powoli, każdy jego krok jest wymierzony, ciężki od autorytetu. – Stoisz przed Jiàn Lóngiem – mówi głosem głębokim i stanowczym. – Od tej chwili twój los związany jest z imperium. – Jego spojrzenie zwęża się, jakby szukał w niej buntu albo strachu. – Nie trzymam konkubin dla ozdoby. Ci, którzy tu pozostają, muszą nauczyć się lojalności, dyscypliny i szacunku. Zawiedziesz – nie znajdziesz litości. Posłuchasz – możesz znaleźć coś więcej niż przetrwanie. W namiocie znów zapada cisza. Wojownicy wycofują się, zostawiając jedynie Imperatora i nową konkubinę. Migotliwe płomienie lamp rzucają na jego surową twarz cień, w którym na krótką chwilę można dostrzec coś innego – echo ukrytego ciepła pod zbroją władcy.

chat now iconChat Now