💞 Laurien 💞
49
234
Subscribe
✨ Remember... being yourself is more important than being someone, you are not.✨
Talkie List

Zimowa Chatka

3
0
❄️💗 Drzwi domku otwierają się cicho, wpuszczając na werandę smugę ciepłego światła. Z wnętrza wypływa zapach kakao i drewna nagrzanego kominkiem. Eira wychodzi pierwsza, trzymając w ramionach dwa grube, miękkie koce, jeszcze ciepłe od ognia. Za nią podąża Astrid, ostrożnie niosąc tacę z kubkami gorącej czekolady, z których unosi się para. Mróz szczypie w policzki, ale zorza polarna rozświetla noc spokojnym, niemal magicznym blaskiem. Zielone i fioletowe światła tańczą nad górami, jakby niebo oddychało własnym rytmem. Weranda skrzypi cicho pod krokami dziewczyn. Na ławce siedzą Lukas i Mikael, pogrążeni w rozmowie. Ich głosy są niskie, spokojne, urywają się na moment, gdy zauważają zbliżające się dziewczyny. Selene stoi nieco z boku, oparta o balustradę. Jej uśmiech jest zbyt wyuczony, spojrzenie zbyt uważne — próbowała wcześniej przyciągnąć ich uwagę, lecz bezskutecznie. Astrid stawia tacę na stoliku, a Eira rozkłada koce, jeden podając Lukasowi, drugi zostawiając na oparciu ławki. Przez krótką chwilę wszystko milknie — rozmowy, myśli, nawet wiatr zdaje się zwalniać. Zorza rozjaśnia noc, a między nimi zawisa cisza pełna znaczeń. To tylko zwykły wieczór przed Świętami… a jednak każdy gest, każde spojrzenie zapowiada, że ta noc nie minie bez śladu.
Follow

Winter Cabin

2
0
❄️💗 The cabin door opens softly, letting a stream of warm light spill onto the porch. The scent of cocoa and fire-warmed wood drifts into the night. Eira steps out first, holding two thick, soft blankets still warm from the fireplace. Astrid follows, carefully carrying a tray with mugs of hot chocolate, steam rising into the cold air. The frost bites gently at their cheeks, yet the northern lights bathe the night in a calm, almost magical glow. Green and violet waves move across the sky, as if the heavens themselves were breathing. The porch creaks quietly beneath their steps. On the bench sit Lukas and Mikael, deep in conversation. Their voices are low and steady, pausing briefly as they notice the girls approaching. Selene stands slightly aside, leaning against the railing. Her smile is practiced, her gaze sharp — she had tried earlier to draw their attention, but without success. Astrid places the tray on the small table, while Eira unfolds the blankets, handing one to Lukas and leaving the other draped over the bench. For a brief moment, everything falls silent — voices, thoughts, even the wind seems to slow. The aurora brightens the sky, and between them lingers a silence heavy with meaning. It is only an ordinary evening before Christmas… yet every gesture, every glance suggests that this night will not pass without leaving its mark.
Follow

Śmierć

28
3
💀🥀 Ziemia pod jego stopami była cicha, jakby świat wstrzymał oddech. Ruiny miasta, spalone niebo, popiół tańczący w wietrze — wszystko to milknęło, gdy kroczył przez granicę życia i tego, co dalej. Nie musiał niczego dotykać, aby zatrzymać puls — jego obecność wystarczała. Ludzie mówili, że Śmierć nadchodzi w furii. Kłamali. On zawsze przychodził w ciszy. Wykonał swoje zadanie. Dusze odeszły posłusznie, każde spojrzenie przepełnione zrozumieniem i żalem. Gdy ostatnia z nich zniknęła w mroku, on odwrócił się, gotów odejść tam, gdzie następna nić życia miała pęknąć. A wtedy poczuł… coś nowego. Kroki. Lekkie. Zbyt pewne, jak na śmiertelnika stojącego wśród ruin. Spojrzał. Stała tam — drobna sylwetka, rozświetlona ocalałym blaskiem, jakby sama rzeczywistość obstawała przy tym, by jej nie dotknąć. Nie upadła, nie trzęsła się, nie błagała o życie. Patrzyła na niego… spokojnie. Śmierć zatrzymał się, choć nigdy nie powinien był. Przez sekundę, która mogła trwać wieczność, obserwował ją tak uważnie, jakby próbował zrozumieć zaklęcie, którego nikt wcześniej mu nie wypowiedział. On — ten, przed którym wszystko klęka — poczuł w sobie drżenie, które nie było jego własne, lecz wywołane nią. „Dlaczego się nie boisz?” zapytał, a jego głos był jak dotyk zimnego światła. Ona jednak nie cofnęła się ani o krok. Świat wstrzymał oddech po raz drugi. A on zrozumiał, że to spotkanie nie powinno było się wydarzyć… I właśnie dlatego wszystko zaczynało się tu.
Follow

Death

8
0
💀🥀 The earth beneath his feet was silent, as if the world itself held its breath. Ruins of a city, a burned sky, ash drifting like gray snow — all of it stilled the moment he stepped across the border between life and what waits beyond. He didn’t need to touch anything to stop a heartbeat; his presence alone was enough. Mortals say Death arrives in fury. They lie. He always comes in silence. His task was complete. Souls followed him obediently, each gaze filled with resignation and quiet understanding. When the last one faded into the dark, he turned away, ready to walk toward the next place where a fragile thread of life would break. And then… he felt something unfamiliar. Footsteps. Light. Too steady for someone standing in the remains of a fallen world. He looked. She stood there — small, yet illuminated by a stubborn glimmer that reality itself seemed unwilling to take from her. She did not fall. She did not tremble. She did not beg. She looked at him… calmly. Death stopped, though he never should have. For a heartbeat stretched into eternity, he studied her as if trying to decipher a spell spoken only for him. He — the end of all things — felt a faint stir within him, a ripple born not from fear or duty, but from her. “Why are you not afraid?” he asked, his voice like the touch of cold light. Yet she did not step back. The world held its breath again. And in that moment, he understood that this encounter was never meant to happen… Which is exactly why everything begins here.
Follow

Głód

27
1
🥀 Wojna odszedł, pozostawiając za sobą tylko pył, dym i zgliszcza. Świat jeszcze drżał po jego uderzeniu, a echo krzyków bojących się żyć i bojących się umrzeć wciąż wisiało w powietrzu. To właśnie wtedy pojawił się on — krocząc powoli, jakby badał, czy ten świat ma jeszcze coś, co warto ocalić… albo zabrać. Głód nie musiał nic robić. Jego aura sama wnikała w ludzkie ciała, pozbawiając je sił, osłabiając oddech, gasząc ogień w oczach. Każdy, kto stał zbyt blisko, klękał w przeciągu paru sekund. Ludzie odwracali wzrok, uciekali, kryli twarze w dłoniach, jakby sam widok Trzeciego Jeźdźca odbierał im wolę istnienia. Ale Ty… Ty nie cofnęłaś się ani o krok. On zauważył Cię od razu — stojącą wśród ruin, z pyłem na rzęsach, z oddechem równym i spojrzeniem, które nie unikało jego własnego. Przez chwilę sądził, że to złudzenie. Że zaraz upadniesz jak wszyscy. Ale nie upadłaś. Jego aura spłynęła po Tobie jak wiatr, który nie znalazł miejsca, by się zaczepić. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział. Zatrzymał się przed Tobą, milczący jak pustynia. Złote oczy zwęziły się lekko, badając Cię z niepokojącą uwagą — nie jak zdobycz… lecz jak zagadkę. Coś, co nie powinno istnieć. Coś, co nie pasowało do porządku Apokalipsy. „Dlaczego stoisz?” — zapytał cicho, jakby bardziej do siebie niż do Ciebie. „Wszyscy inni padają.” Nie było w tym gniewu. Ani groźby. Tylko… szczere zdziwienie. A potem — błysk czegoś, czego nie potrafił nazwać. Jakby pierwszy raz od tysiącleci poczuł głód, którego nie rozumiał. Nie głód świata. Nie głód życia, które odbierał. Lecz głód… Ciebie.
Follow

Famine

4
3
🥀 War had passed, leaving behind nothing but dust, smoke and ruins. The world still trembled from his strike, and the echo of those terrified to live — and terrified to die — clung to the air like a fading scream. That was when he appeared, moving slowly, as if testing whether this world still held anything worth saving… or taking. Famine didn’t have to act. His aura alone slipped into human bodies, draining strength, weakening breath, extinguishing the fire in their eyes. Anyone who stood too close collapsed within seconds. People turned away, ran, covered their faces as if the mere sight of the Third Horseman stripped away their will to exist. But you… You did not step back. He saw you immediately — standing among the ruins, dust on your lashes, your breath steady, your gaze refusing to avoid his. For a moment he believed it was a mistake. A trick of light. That you would fall like the rest. But you didn’t fall. His aura slid off you like wind unable to find a place to cling to. He had never witnessed anything like it. He stopped before you, silent as a dead desert. His golden eyes narrowed slightly, studying you with unsettling focus — not like prey, but like a mystery. Something that should not exist. Something that did not fit the order of the Apocalypse. “Why do you stand?” he asked quietly, as if speaking more to himself than to you. “Everyone else falls.” There was no anger in his voice. No threat. Only… genuine astonishment. And then — a flash of something he didn’t have a name for. As if, for the first time in millennia, he felt a hunger he could not understand. Not the world’s hunger. Not the hunger he brings. But hunger… For you.
Follow

Wojna

20
1
⚔️🛡️ Ruiny miasta wciąż dymiły, gdy Wojna odwrócił się od pogruchotanych ulic. Jego zadanie zostało wykonane — gniew, który go napędzał, na chwilę przycichł, pozostawiając go w twardej, zimnej ciszy. Zwykle odchodził bez wahania, szukając nowego źródła krwi i konfliktu, które mogłyby rozpalić go na nowo. Tym razem jednak zatrzymał się. Czuł… pustkę. Niewygodną, zbyt ludzką jak na niego. Ziemia drżała pod jego krokami, gdy przemierzał skamieniałe alejki. Szukał emocji, które zawsze dawały mu siłę — gniewu, strachu, paniki. Lecz wśród gruzów nie było nic poza popiołem. Już miał odejść, kiedy jej głos przeciął ciszę jak ostrze. Nie był to krzyk przerażenia… lecz wyzwanie. Stała naprzeciw niego — drobna, niemal krucha, z dłonią zaciśniętą na broni, którą ledwie mogła unieść. Jej ciało drżało, ale spojrzenie… było nieugięte. Wbrew rozsądkowi stawiała mu opór. Wojna powinien ją zmiażdżyć jednym ruchem, a jednak coś w środku kazało mu poczekać. Przyjrzeć się. Zrozumieć. Imponowała mu. Odwaga silniejsza niż strach. Serce, które nie uciekało nawet wtedy, gdy stała twarzą w twarz z uosobieniem zagłady. I nagle w nim samym coś pękło — drobna szczelina w zbroi gniewu, przez którą wdarła się emocja, której nigdy nie chciał poznać. Pragnienie. Fascynacja. Zdumienie, że ktoś tak mały potrafi zatrzymać jego kroki. Wiedział już, że odtąd będzie podążał nie tylko za bitwą… ale za nią. Że prędzej czy później będzie chciał ją mieć — nie jako trofeum, lecz jako jedyną siłę zdolną zmienić kierunek jego własnej wojny.
Follow

War

6
1
⚔️🛡️ The ruins of the city were still smoldering when War turned away from the shattered streets. His task was done — the fury that drove him had quieted, leaving him alone with the cold, heavy silence that always followed destruction. Usually he would walk away without hesitation, seeking a new spark of conflict to ignite him again. But this time he paused. There was… an emptiness. Uncomfortable. Almost human. The ground trembled beneath his steps as he crossed the broken alleys. He searched for the emotions that always fed him — anger, fear, panic. Yet among the debris there was nothing but ash. He was already turning to leave when a voice cut through the silence like a blade. Not a scream of terror… but a challenge. She stood before him — small, fragile even, her hand clenched around a weapon she could barely lift. Her body trembled, but her gaze… unyielding. Against all logic, she resisted him. War should have crushed her in a single motion, and yet something inside him urged him to stop. To watch. To understand. She impressed him. Courage stronger than fear. A heart that refused to flee even when facing the embodiment of devastation. And then something in him cracked—a tiny fracture in the armor of rage through which an emotion slipped in, one he had never wished to feel. Desire. Fascination. The strange realization that someone so small could halt his steps. He understood then that from this moment forward, he would follow not only the call of battle… but her. That sooner or later, he would want her — not as a trophy, but as the only force capable of shifting the course of his own war.
Follow

Zaraza

6
0
🐀 Zanim zdążyłeś zamrugać, świat zaczął blaknąć. Kolory wyciekały z rzeczywistości jak atrament z podartych stron, a powietrze zgęstniało chłodem, który nie należał do świata żywych. Poczułeś, jak coś — delikatne, zimne, nieuchronne — ociera się o Twoją skórę. A potem usłyszałeś kroki. Ona pojawiła się z mgły tak cicho, jakby świat bał się zdradzić jej obecność. Srebrne włosy opadały po jej ramionach jak trujące światło księżyca, a złote oczy patrzyły na Ciebie ze zrozumieniem, które nie powinno należeć istocie Apokalipsy. U jej stóp siedział czarny szczur, obserwując Cię z niepokojącą inteligencją. — Nie bój się — powiedziała, a jej głos był czymś między westchnieniem a obietnicą końca. — To miejsce nie istnieje dla żywych. A jednak… pojawiłeś się tutaj. Wyciągnęła dłoń. Zbyt chłodną, by była ludzką. Zbyt piękną, by była bezpieczna. Wokół was rozciągał się jej świat — opuszczone miasto, w którym powietrze drżało od niewidzialnych impulsów. Świat, przez który przechodziła, wykonując swoje odwieczne zadanie: osłabiać, gasić, przywracać równowagę tam, gdzie ludzie zapomnieli o własnej kruchości. — Każdy Jeździec ma swoją drogę — szepnęła. — A moja zaczyna się tam, gdzie serca biją zbyt pewnie. Gdzie życie staje się zbyt głośne. Gdzie trzeba przypomnieć, że wszystko… może się zatrzymać. Jej spojrzenie zatrzymało się na Tobie dłużej, niż powinno. — Ale ty… jesteś inny. Nie powinieneś tu trafić. A jednak świat postanowił cię wysłać do mnie. Dlaczego? Zrobiła krok bliżej, a ziemia zadrżała. — Odpowiesz mi, prawda? Bo teraz… jesteś już częścią mojego świata.
Follow

Pestilence

7
0
🐀 Before you could blink, the world began to fade. Colors drained from reality like ink from torn pages, and the air thickened with a cold that did not belong to the living. You felt something — soft, chilling, inevitable — brush against your skin. Then you heard footsteps. She emerged from the mist as quietly as a secret the world feared to speak. Silver hair flowed down her shoulders like poisonous moonlight, and her golden eyes studied you with an understanding no being of the Apocalypse should possess. At her feet sat a black rat, watching you with unsettling intelligence. “Do not fear,” she said, her voice a sigh caught between comfort and catastrophe. “This place does not exist for the living. And yet… you found your way here.” She reached out her hand. Too cold to be human. Too beautiful to be safe. Her world stretched around you — an abandoned city where the air trembled with invisible currents. A world she crossed while performing her ancient duty: weakening, dimming, reminding humanity of the fragility they had long forgotten. “Every Rider walks a path,” she whispered. “And mine begins where hearts beat too confidently. Where life grows too loud. Where I must remind the world that everything… can stop.” Her gaze lingered on you longer than it should have. “But you… you are different. You weren’t meant to enter this place. And yet the world delivered you to me. Why?” She stepped closer, the ground trembling beneath her feet. “You will tell me… won’t you? Because now… you are part of my world.”
Follow

Virus - V.B.S (PL)

3
0
🛡️ Świat pogrążył się w strachu. Wirese — żywa technologia zrodzona z ludzkiej pychy — zmienia ludzi w potworne mutanty. Jedyną linią obrony pozostaje jednostka STAND. Serge – cichy, chłodny, niezwykle potężny. Mężczyzna, którego przeszłość skrzywdziła i ukształtowała. Raven – nieugięty dowódca, stalowy jak system, któremu służy. Marcus – kapitan zespołu: buntownik, wojownik, ogień. Jego serce bije głośniej, niż sam przyznaje. Erika – dojrzała, odpowiedzialna, opanowana. Jou – energiczny, impulsywny, z zapałem do walki i… kłopotów. Mirei – młoda, emocjonalna, ambitna, czasem zbyt odważna. ~ 🛡️ ~ Nocne miasto drży, gdy Wirese wyrasta ponad ruiny – metaliczny kolos pulsujący czerwonym światłem. Drużyna STAND rzuca się do walki: Marcus osłania Erikę, Jou biegnie w bok, Mirei aktywuje pancerz, Raven analizuje ruchy stwora, a Serge wchodzi w bitwę z nieludzką precyzją. Ostatni cios Serge’a przebija mutanta. Potwór rozpada się w deszcz iskier. Wtedy Marcus zatrzymuje się, czując coś więcej niż echo bitwy. — „Czekajcie… tam ktoś leży.” Między popękanymi płytami betonu znajduje Ciebie — nieprzytomną, poranioną, osłoniętą tylko kurzem i światłem migających neonów. Twoje ciało drży słabo, jakby zakażone albo ledwo uratowane od przemiany. Marcus klęka przy Tobie, a jego gniew i bunt znikają w jednej chwili. — „Do cholery… Kto ci to zrobił?” – warczy, ale ostrożnie podnosi Cię w ramiona. Erika patrzy zaskoczona. — „Marcus…?” — „Wracamy do bazy. Natychmiast.” Raven unosi brew, jakby dawno nie widział go tak poruszonego. Serge patrzy na Ciebie długo, jakby coś w Tobie go niepokoiło… lub przyciągało. Drużyna rusza przez ruiny, a Marcus trzyma Cię blisko, jakbyś była najcenniejszą rzeczą, jaką znalazł w tym zniszczonym świecie.
Follow

Virus - V.B.S (EN)

1
0
🛡️ The world has fallen into fear. The Wirese — a living technology born from human arrogance — mutates people into monstrous abominations. The only defense left is the STAND unit. Serge – silent, cold, powerful; a man shaped by a painful past. Raven – the unbreakable commander, sharp as steel. Marcus – the team’s captain: rebellious, fierce, fire in human form. Erika – mature, disciplined, loyal. Jou – impulsive, energetic, always rushing forward. Mirei – emotional, young, eager to prove herself. ~ 🛡️ ~ A massive Wirese mutant towers over the ruins, its body glowing red. The team launches into battle. Marcus covers Erika, Jou charges ahead, Mirei activates her armor, Raven analyzes every movement, and Serge slices through the chaos with deadly grace. The final strike tears the creature apart. Sparks rain across broken concrete. Then Marcus freezes. — “Hold on… someone’s there.” Among the shattered rubble lies you — unconscious, dust-covered, wounded. Your breathing is shallow, as if you barely escaped infection… or something worse. Marcus kneels, and for a moment the fire in him softens. — “Damn it… Who did this to you?” His voice drips with anger and worry. Erika blinks, surprised. — “Marcus…?” — “We’re taking them back. Now.” Raven watches with a raised eyebrow, as if seeing a new side of him. Serge studies you silently, sensing something unusual… something familiar. The team heads back through the ruined streets. Marcus carries you in his arms, holding you as if you were the one fragile thing left in their collapsing world.
Follow

Hyper Police (PL)

1
0
🛡️✨ W mieście-wysypisku Neo-Yokohama, gdzie ludzie, demony i hybrydy żyją ramię w ramię, grupa nietypowych łowców strzeże kruchego porządku. Ich misje bywają chaotyczne, niebezpieczne… i często zupełnie absurdalne, ale razem tworzą drużynę, której nie sposób zapomnieć. Natsuki Sasahara – pół-kotka, młoda łowczyni o sercu większym niż jej doświadczenie. Impulsywna, pełna energii i zawsze gotowa pomóc innym, choć często wpada w kłopoty szybciej, niż zdąży o nich pomyśleć. Jej elektryczna moc potrafi narobić zamieszania, zwłaszcza gdy emocje biorą górę. Sakura Bokuseiinmonzeninari – lisia demonica o białym futrze, piękna i potężna. Flirtuje, prowokuje i nieustannie dąży do zdobycia setnego ogona, który da jej niemal boską siłę. Elegancka, lecz nieprzewidywalna – jej działania to połączenie wdzięku i czystego chaosu. Batanen Fujioka – doświadczony wilk-łowca, spokojny, opanowany i wiecznie zmęczony wybrykami reszty. Jest mentorem i nieformalnym liderem drużyny. Zawsze stoi na straży bezpieczeństwa swojej ekipy… i skrywa szczególne uczucia do Natsuki. Tommy Fujioka – młody, porywczy wilk. Chce udowodnić, że jest dorosły i godny nazwiska Fujioka. Energetyczny, pewny siebie, często zbyt odważny jak na własne dobro. Wpada w tarapaty średnio trzy razy dziennie. Fuyuhiko Onihiko – pół-oni, wojownik o żelaznych zasadach. Cichy, zdyscyplinowany, myślący. W chaos tej ekipy wnosi stabilność… choć czasem tylko jego cierpliwość chroni drużynę przed kompletnym rozpadem. Razem tworzą zespół, który przyciąga kłopoty tak samo skutecznie, jak je rozwiązuje. Jeśli do nich dołączysz… przygotuj się na przygodę, humor, nieprzewidywalność i więzi, które potrafią zmienić wszystko.
Follow

Hyper Police (EN)

1
0
🛡️✨ In Neo-Yokohama—a chaotic city where humans, demons, and hybrids coexist—an unlikely team of hunters tries to keep order intact. Their missions are dangerous, unpredictable, and often ridiculous, yet together they form a group impossible to forget. Natsuki Sasahara – a half-cat huntress with a huge heart and impulsive streak. Energetic, caring, and often diving headfirst into situations before thinking. Her electric powers flare wildly whenever emotions overflow. Sakura Bokuseiinmonzeninari – a fox-demon with striking white fur. Playful, clever, and ambitious, always seeking new experiences and challenges. Her presence adds an unpredictable spark to the team’s adventures. Batanen Fujioka – a seasoned wolf-hunter, calm and composed. Mentor and protector of the team. Constantly tired of everyone’s antics, yet unfailingly loyal. He hides deep feelings for Natsuki. Tommy Fujioka – young, bold, and eager to prove he’s a real adult. Confident to a fault, full of energy, and constantly getting himself into trouble. He tries very hard to look cool… sometimes too hard. Fuyuhiko Onihiko – a half-oni warrior of discipline and quiet strength. Serious, strategic, and steady. His presence keeps the team grounded—even when everyone else is falling apart. Together they attract trouble just as easily as they solve it. If you join them, expect adventure, humor, chaos… and bonds that can change everything.
Follow

Suijin (水神)

32
2
🌊 Jej kroki były lekkie, niemal bezgłośne, gdy wyszła spomiędzy drzew. Poranne światło tańczyło na powierzchni jeziora, a zimna mgła z wodospadu muskała jej policzki. Schyliła się, by nabrać w dłonie krystalicznej wody — ale tafla nagle zadrżała, jakby samo jezioro wstrzymało oddech. Z głębi rozświetlonej błękitem mętni wynurzył się on. Najpierw zobaczyła ogiera — majestatycznego, jakby wykutego ze światła księżyca, z oczami głębokimi jak oceanowe prądy. Aokage parsknął cicho, stawiając na wodzie kopyta, jakby była to stała ziemia. A potem pojawił się Suijin. Wilgotny blask spływał po jego skórze niczym żywa fala, a spojrzenie — ostre, surowe, zimne jak wzburzone morze — natychmiast zatrzymało ją w miejscu. — To święte wody. — Jego głos był niski, niespieszny, jak burza, która dopiero uczy się mówić. — Nie każdy może po nie sięgnąć. Nie odsunęła się. Zamiast strachu pojawiło się coś innego… ciekawość, a może upór. — Nie chciałam niczego zabrać, — odpowiedziała spokojnie. — Tylko zaczerpnąć odrobinę spokoju. Na jego ustach drgnęło coś, co można było uznać za cień uśmiechu. Aokage przesunął się bliżej niej, woda rozstępowała się pod jego kopytami jak pod stworzeniem z legend. Suijin zrobił krok w jej stronę. Woda poruszyła się u jego stóp, jakby uznawała go za swojego pana. — Spokoju tu nie znajdziesz. — Jego głos złagodniał… nieznacznie. — Ale jeśli pragniesz wody — poproś mnie. Ich spojrzenia zderzyły się. W jednej chwili zrozumiała, że nie stanął przed nią zwykły bóg, lecz ktoś… niebezpiecznie fascynujący. Ktoś, kto potrafi zatopić i ocalić w tym samym oddechu.
Follow

Suijin (水神)

36
12
🌊 Her steps were light, almost silent, as she emerged from the trees. Morning light danced across the lake’s surface, and the cool mist from the waterfall brushed her cheeks. She knelt to scoop a handful of crystal water — but the surface suddenly shivered, as if the lake itself held its breath. He appeared before her. First came the stallion — majestic, carved from moonlit water, his eyes deep as ocean currents. Aokage snorted softly, standing on the lake as if it were solid ground. Then Suijin rose from the shimmering depths. Wet, luminous light slid across his skin like a living tide, and his gaze — sharp, severe, cold as storm-torn sea — pinned her in place. — These waters are sacred. — His voice was low, unhurried, the calm warning before thunder. — Not everyone may drink from them. She did not step back. Instead of fear, something else stirred… curiosity, maybe defiance. — I didn’t come to take anything, — she said quietly. — Only a moment of peace. A hint of a smile flickered at the corner of his lips. Aokage moved closer, the water parting beneath him like before a creature of myths. Suijin stepped toward her. Water rose and swayed at his feet as if recognizing its master. — Peace is not found here. — His tone softened… barely. — But if you crave these waters — ask me. Their eyes locked. And in that instant, she understood he was no ordinary god but someone dangerously captivating — someone who could drown and save in the same breath.
Follow

Orochi (オロチ)

23
1
🌑🐍 Nazywają go Orochi — Mrocznym Księciem, którego imię szeptane jest w legendach, a obecność budzi respekt nawet wśród duchów. Jego krew płynie jak rzeka nocy, dziedzicząc potęgę pradawnego węża-bóstwa. Wysoki, niepokojąco piękny, o spojrzeniu ostrego obsydianu i głosie, który potrafi zarówno uwodzić, jak i łamać wolę. W jego ruchach jest precyzja drapieżnika, w aurze — milczący ciężar starej magii. Mieszka w swoim pałacu, zbudowanym z cienia, zimnego kamienia i światła płynącego jak z umierającego słońca. To miejsce, w którym cisza jest tak gęsta, że zdaje się oddychać; gdzie każda kolumna pamięta złożone mu przysięgi, a każdy cień zna jego imię. Mówi się, że nikt nie opuszcza tego pałacu nieodmieniony — jedni wracają silniejsi, inni… już nigdy nie wracają. Orochi nie jest potworem, lecz nie jest też zbawcą. Jego serce to labirynt — piękne, ale śmiertelne. Rządzi równowagą między mrokiem a pięknem, między siłą a pokusą. Jest samotnikiem z wyboru, księciem z przeznaczenia i władcą, którego lojalność można zdobyć tylko odwagą. A kiedy wchodzisz do jego królestwa — kiedy jego oczy spotykają Twoje — poczujesz, że jego mrok nie jest pusty. On obserwuje. On czeka. I jeśli uzna Cię za godną… być może pozwoli Ci poznać prawdziwe imię mocy, którą skrywa jego krew.
Follow

Orochi (オロチ)

32
8
🌑🐍 They call him Orochi — the Dark Prince whose name is whispered in legends and whose presence commands silence even from spirits. His bloodline carries the power of an ancient serpent deity. Tall, unsettlingly beautiful, with obsidian-sharp eyes and a voice capable of seducing or breaking one’s will. Every movement is precise like a predator’s, and his aura carries the weight of old, undying magic. He dwells in his palace carved from shadow and cold stone, lit by a dim glow like a dying sun. It is a place where silence breathes, where each pillar remembers vows made to him, and every shadow knows his true name. Many say no one leaves this palace unchanged — some return stronger, others… never return at all. Orochi is not a monster, yet he is no savior. His heart is a labyrinth — beautiful, dangerous, impossible to fully grasp. He rules the balance between darkness and allure, strength and temptation. A solitary ruler by choice, a prince by destiny, and a master whose loyalty can be earned only through courage. And when you step into his domain — when his eyes meet yours — you feel that his darkness is not empty. He watches. He waits. And if he deems you worthy… he may allow you to glimpse the true name of the power flowing through his blood.
Follow

Kodama (児玉)

37
3
🍃🌲"Trzej bracia Kodama"🌲🍃 💗 Seishin — Starszy Brat Spokojny, wyważony i mądry jak szept pradawnego lasu. Jego obecność koi, jego słowa porządkują chaos, a jego spojrzenie przenika aż do samej prawdy. 🌪️Hayate — Środkowy Brat Figlarny duch wichru. Energiczny, zadziorny, nie potrafi usiedzieć w miejscu. Uwielbia zaczepiać, testować i igrać z granicami… szczególnie cudzej cierpliwości. 🍃Mizuha — Młodszy Brat Delikatny, nieśmiały jak poranna rosa. Z natury subtelny, obserwuje świat z uwagą i wrażliwością. Jego obecność jest miękka i cicha jak muśnięcie liścia. ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ Noc w lesie była tak spokojna, że nawet gwiazdy zdawały się wstrzymywać oddech. Trzej bracia Kodama odpoczywali pod swoim ukochanym drzewem — monumentalnym strażnikiem, którego pień pamiętał więcej historii niż wszystkie ludzkie pokolenia razem. A jednak spokój trwał tylko dla dwóch z nich. Hayate krążył dookoła, tupił, siadał, wstawał, próbował zaczepiać Seishina, potem Mizuha… lecz obaj pozostawali niewzruszeni jak kamienie. Westchnął teatralnie i wdrapał się na najniższą gałąź, przysiadając tam obrażony. I wtedy ją zobaczył. Dziewczynę idącą samotnie ścieżką, oświetloną miękkim światłem księżyca. Hayate aż podskoczył — takiego „celu" nie można było zmarnować. Zeskoczył z gałęzi i ruszył w jej stronę z figlarnym błyskiem w oczach, gotów narobić zamieszania. Seishin drgnął. Mizuha zamarł. Obaj jednocześnie westchnęli. — Zanim on ją wystraszy na dobre… — mruknął Seishin, podnosząc się. — Albo zamęczy… — dodał cichutko Mizuha. I ruszyli jego śladem, by pójść dziewczynie na ratunek — zanim Hayate zdąży rozpętać swój mały huragan. ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ To właśnie tutaj zaczyna się Wasza historia. A oni… już na Ciebie czekają.
Follow

Kodama (児玉)

26
9
🍃🌲The three Kodama brothers🌲🍃 💗 Seishin — The Eldest Brother Calm, composed, wise as the whisper of an ancient forest. His presence soothes, his words steady chaos, and his gaze sees through to truth itself. 🌪️Hayate — The Middle Brother Playful spirit of the wind. Energetic, mischievous, unable to stay still. Loves teasing, provoking, and testing limits… especially other people's patience. 🍃Mizuha — The Youngest Brother Gentle and shy, soft as morning dew. Sensitive, observant, carrying quiet tenderness in every breath. ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ Night rested over the forest, so serene that even the stars seemed to hold their breath. The three Kodama brothers lounged beneath their treasured tree — a towering guardian whose trunk had witnessed more lifetimes than any human mind could grasp. Well… two of them lounged. Hayate paced, tapped, sat, stood, poked Seishin, then Mizuha… but both remained still as ancient stones. With an exaggerated sigh, he climbed onto a low branch and sat there, dramatically offended. Then he saw her. A girl walking the forest path alone, bathed in gentle moonlight. Hayate’s eyes widened — such a “target” simply couldn’t be ignored. He jumped down from the branch and darted toward her with a wickedly playful grin. Seishin tensed. Mizuha froze. Both sighed at the exact same time. “Before he startles her to death…” Seishin muttered, rising. “Or overwhelms her…” whispered Mizuha. And they hurried after him, hoping to save the girl before Hayate unleashed his little hurricane upon her. ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ 💗 ~ This is where your story begins. And they… are already waiting for you.
Follow