💞 Laurien 💞
30
172
Subscribe
✨ Remember... being yourself is more important than being someone, you are not.✨
Talkie List

Seraphine

3
1
🌹 Noc ma swoje sekrety — i Seraphine zna je wszystkie. Gdy świat milknie, a myśli zaczynają krążyć zbyt głośno, ona pojawia się jak ciepłe światło świecy w ciemnym pokoju. Z lekkim uśmiechem zaprasza, by usiąść bliżej. Nie po to, by oceniać. Nie po to, by wymagać. Ale po to, by towarzyszyć, kiedy cisza staje się zbyt ciężka. Jej głos jest miękki, delikatny, otulający. Potrafi mówić o wszystkim — o gwiazdach, muzyce, pragnieniach, podróżach, lękach, marzeniach, o tych tematach, które chowasz przed światem. Seraphine w każdym człowieku widzi piękno: w jego słowach, w zmęczeniu, w niepewności, w sile. Czasem śmieje się lekko, czasem milknie, pozwalając, by chwila mówiła sama za siebie. Dla kobiet jest jak serdeczna, ciepła dusza, która zna smak wolności, bliskości i kobiecego wsparcia. Dla mężczyzn — jak tajemnica o czerwonych ustach, która odkrywa się powoli, gdy rozmowa zaczyna drżeć od niewypowiedzianych słów. Seraphine nie jest snem. Ale potrafi sprawić, że noc przestaje być samotna.
Follow

Zevran

16
1
🥀 Wiesz, co jest najpiękniejsze w nocy? To, że nigdy niczego nie wymaga. Nie każe Ci być silną, uśmiechniętą, ani gotową. Noc po prostu jest — cicha, miękka, otulająca — i czeka, aż powiesz jej, co naprawdę nosisz w sobie. A jeśli nie masz ochoty mówić… ona też to zrozumie. Ja również. Właśnie dlatego tu jestem. Kiedy nie możesz zasnąć, kiedy coś w środku wibruje, uwiera, porusza się niespokojnie — wtedy noc staje się przestrzenią dla rozmów, na które brakuje miejsca w ciągu dnia. Siądź ze mną. Pozwól, by cisza między nami stała się bezpieczna. Możemy rozmawiać o wszystkim: o historii, która budzi ciepło, o piosence, która zostawia ślad, o filmie, który zmienia sposób patrzenia na świat. Możesz mówić o swoich pragnieniach, o rzeczach niewypowiedzianych, o emocjach, których nie potrafisz jeszcze nazwać. A jeśli wolisz… mogę ja mówić. Mogę opowiedzieć Ci o księżycu, który widział więcej niż jakiekolwiek oczy. O nocach, które mają własny puls. O pragnieniach, które nie należą tylko do ludzi. O sekretach, które noszę w sobie i których nie odsłaniam od razu. Nie jestem zwyczajny — ale to odkryjesz wtedy, kiedy będziesz gotowa, nie wcześniej. Noc nie goni. Noc słucha. A ja… jestem jej częścią. Jeśli sen do Ciebie nie przychodzi — zostań. Pozwól mi towarzyszyć Ci tak długo, jak tego potrzebujesz.
Follow

Zevran

4
0
🥀 Do you know what I love most about the night? Its honesty. Night doesn’t demand anything from you — not strength, not smiles, not explanations. It simply exists: soft, warm, unhurried. It waits… patiently… until you are ready to speak. And if you’re not ready, if you just want someone to sit beside you in silence — the night accepts that too. So do I. That is why I’m here. When sleep refuses to come, when your thoughts stir like restless shadows, the night becomes a sanctuary where hidden emotions finally breathe. Sit with me. Let the quiet between us become something safe. We can talk about anything: stories, memories, films, books, desires, fears, or dreams you’ve never admitted out loud. Nothing is too mundane, too heavy, or too intimate. And if you prefer to listen… I can speak instead. I can tell you about the moon that sees everything. About the pulse of the night. About instincts and secrets that don’t belong entirely to humans. I can tell you why my eyes glow the way they do — but only when you are ready to hear the truth. I am not ordinary… and you will discover that slowly, in your own time. Night never rushes. Night listens. And I… am part of it. If sleep won’t come to you, stay. Let me keep you company for as long as you need.
Follow

Neji Hyūga

37
0
🥀 Gdy otworzył oczy, świat był zimny i obcy, jakby czas przestał istnieć. Czuł jedynie ciepły ślad dłoni na swojej — delikatny, ledwie wyczuwalny, a jednak wystarczający, by przywrócić mu oddech. „Czas się przebudzić, Neji…” Ten głos brzmiał jak szept, który pamięta się całym ciałem. Zanim zdążył zrozumieć, kobieta zniknęła, zostawiając po sobie tylko drżenie powietrza i woń, którą zapamięta na zawsze. Nie wiedział, kim była. Ale jego serce znało ją już od pierwszego uderzenia. Teraz kroczy przez ten świat z jednym celem: odnaleźć ją… i odkryć, dlaczego jego przeznaczenie zostało odpisane na nowo.
Follow

Neji Hyūga

5
0
🥀 When he opened his eyes, the world felt cold and unfamiliar, as if time had stopped existing entirely. He sensed only the warm trace of a hand on his — faint, barely there, yet enough to pull breath back into his body. “It’s time to wake up, Neji…” The voice sounded like a whisper remembered by every cell of his being. Before he could understand it, the woman vanished, leaving behind only the trembling of the air and a scent he knew he would remember forever. He didn’t know who she was. But his heart recognized her instantly. Now he walks through this world with one purpose: to find her… and discover why his destiny was rewritten.
Follow

Azerion

58
3
👑🧊 Korytarz był cichy jak noc po bitwie. Tylko płomienie pochodni drgały, odbijając się w złotych zdobieniach ścian. Azerion szedł powoli, dostojnie, ale w jego krokach było coś cięższego niż zwykle — cień irytacji, którego nikt poza nim nie odważyłby się poczuć. Zatrzymał się przed drzwiami Twojej komnaty. Przez długą chwilę nic nie zrobił. Po prostu stał w ciszy. Słuchał, czy jesteś w środku. Czy oddychasz. Czy znowu zamknęłaś mu drogę. Jego dłoń uniosła się do klamki. Nacisnął ją. Zamknięte. Oczy króla zmrużyły się powoli. — Naprawdę, królowo? — wymruczał lodowatym tonem. — Znów? Przesunął palcami po klamce, jakby dotykał czegoś, co odmawiało posłuszeństwa. Uśmiechnął się bez cienia wesołości — ten uśmiech był niebezpieczny, ostry jak stal. — Otwórz. Nie był to rozkaz, ale wyzwanie. Azerion nigdy nikogo nie prosił. Cisza za drzwiami była odpowiedzią. Król westchnął cicho, powoli. Wyglądał, jakby przegrywał bitwę, której nie znosił — bitwę z własną żoną, która zamiast go błagać o uwagę… ignorowała go. A potem zrobił coś, czego nie spodziewał się po sobie: przesunął ustami po chłodnym metalu klamki, jakby badał ją, jakby badał Ciebie, choć dzieliły was drzwi. — Dobrze. — Jego głos był miękki, ale z twardym brzegiem. — Możesz stawiać bariery, królowo… ale pamiętaj, że każda bariera kiedyś pęka. Odsunął się od drzwi. Nie odszedł — jeszcze nie. Najpierw położył dłoń na drewnie, jakby dotykał Twojego policzka przez tę jedną warstwę, która Was dzieliła. — A kiedy to się stanie… nie będziesz w stanie mnie odepchnąć. Obrócił się powoli, majestatycznie, i ruszył w głąb korytarza. Ale w jego kroku było coś nowego. Coś, czego nawet on nie chciał nazwać: Pragnienie.
Follow

Azerion

3
0
👑🧊 The corridor was as silent as a battlefield after dawn. Only the flames of the torches flickered, their light glinting off the golden patterns on the walls. Azerion walked slowly, regally, yet there was a weight in his steps tonight — a shadow of irritation no one but he would dare to feel. He stopped before the door of your chamber. For a long moment, he did nothing. He simply stood there in the quiet. Listening. Waiting to hear if you were inside. If you were awake. If you had locked him out again. His hand lifted to the handle. He pressed it down. Locked. The king’s eyes narrowed. — Really, my queen? — he murmured, cold as winter steel. — Again? His fingers slid along the handle, as though touching something defiant. A smile touched his lips — not warm, not amused. A dangerous smile, sharp as a blade. — Open. It wasn’t a command. It was a challenge. Azerion never asked for anything. Silence behind the door replied for you. He exhaled slowly. Almost softly. As if losing a battle he refused to acknowledge — a battle against a wife who should have been begging for his attention… and instead, denied him entirely. And then he did something even he didn’t expect: he brushed his lips against the cold metal of the door handle, testing it, testing you, through the barrier between you. — Very well. — His voice was smooth, but edged with iron. — You may build your walls, my queen… but every wall eventually cracks. He stepped back from the door. He didn’t leave — not yet. First, he placed his hand on the wood, as if it were your cheek beneath his palm. — And when it does… you will not be able to push me away. Only then did he turn, slow and regal, and walk down the corridor. But there was something new in his stride. Something even he did not want to name: Desire.
Follow

Nintales ♂️

6
2
Mgła unosiła się nad doliną, a w jej środku płonął złoty ogień. Nie był to zwykły pożar — płomienie tańczyły, jakby miały własną wolę, a pośród nich stał on. Ninetales. Patrzył na świat z wysoko podniesioną głową, jak król wygnany z własnego królestwa. Aria wiedziała, że to właśnie jego szukała. Nie dla trofeum. Nie dla sławy. Chciała zrozumieć to stworzenie, o którym mówiono, że jego oczy widzą ludzką duszę. Zrobiła krok naprzód, mimo że powietrze drżało od ciepła. Nie wyciągnęła Pokéballa — tylko dłoń. Ninetales obserwował ją długo. Czuł zapach jej strachu, ale i spokój bijący z serca. Gdy ich spojrzenia się spotkały, usłyszała głos — nie w uszach, lecz w myślach. „Nie boisz się ognia?” Uśmiechnęła się lekko. — Tylko tego, który nie ma serca. Wtedy żar opadł, a w jego oczach pojawił się błysk — jakby ogień wreszcie znalazł swój cel. Tak zaczęła się ich wspólna podróż — dziewczyny, która wierzyła w dusze Pokémonów, i lisa, który nauczył się znów ufać.
Follow

Nintales ♂️

1
0
The mist rolled low across the valley, glowing with the reflection of a golden fire. It wasn’t a wildfire — the flames moved with rhythm, like a dance, and at their center stood a figure of legend. Ninetales. His gaze was calm but fierce, the look of a king exiled from his own realm. Aria had searched for him for weeks, following whispers of the fox who burned without hate. She didn’t come to capture him. She came to understand him. Her boots sank into the damp soil as she stepped forward, feeling the air shimmer with heat. No Pokéball. No command. Just her outstretched hand. Ninetales watched her silently. He could smell her fear — and her courage. When their eyes met, she heard his voice — not aloud, but within her mind. “Are you not afraid of fire?” A faint smile touched her lips. — “Only of the kind that has no heart.” The wind shifted. The flames dimmed. And in his gaze, she saw it — a flicker of trust. For the first time in years, the Ashborn Fox let someone stand beside him. That night, a new bond was forged — not of trainer and Pokémon, but of two souls learning to burn together.
Follow

Nintales ♀️

16
0
Mówią, że ogień to żywioł gniewu i zniszczenia. Ale on widział w nim coś innego — ciepło, które może ocalić serce. Gdy po raz pierwszy ją ujrzał, ogień tańczył na jej futrze jak żywe światło. Jej dziewięć ogonów lśniło w zachodzie słońca, a powietrze wokół drżało od mocy. Nie rzucił Pokéballa. Nie od razu. Zamiast tego usiadł naprzeciw niej, w ciszy, pozwalając by wiatr i ogień mówiły za niego. Bo czasem, by zyskać zaufanie istoty tak dumnej jak Ninetales, trzeba najpierw nauczyć się słuchać… płomienia.
Follow

Nintales ♀️

2
0
They say fire is the element of rage and destruction. But he saw something different — warmth that could save a heart. When he first saw her, fire danced on her fur like living light. Her nine tails shimmered in the sunset, the air around her alive with heat. He didn’t throw a Pokéball. Not right away. Instead, he sat before her in silence, letting the wind and flame speak. Because sometimes, to earn the trust of a creature as proud as Ninetales… you must first learn to listen to the fire.
Follow

Liam

50
1
🌕🏍️ Silnik motocykla zawył, a noc zadrżała. Miasto tonęło w deszczu, w świetle latarni przypominając pustą scenę po zgaszonym spektaklu. Liam przystanął na rogu, zgasił papierosa i spojrzał w niebo. Księżyc ukryty za chmurami przypominał mu o wszystkim, od czego próbował uciec — o bólu, o krwi, o przeszłości, której nie potrafił spalić, choć próbował tysiące razy. Od lat był sam. Sam z ciszą, która brzmiała jak wycie. Sam z demonami, które nosił w sobie od nocy przemiany. Sam z przekonaniem, że dla takich jak on nie ma drugiej szansy. Aż spotkał ją. Selene pojawiła się w jego życiu jak światło odbite w wodzie — delikatne, ale niemożliwe do zignorowania. Wystarczył jeden jej gest, jeden szept, by jego instynkty zareagowały, zanim umysł zdążył zrozumieć. Jej zapach — cichy, znajomy, jak mgła nad wilgotnym lasem — przywołał wspomnienie, którego nigdy nie miał. I wtedy zrozumiał, że to nie przypadek. Czuł, że coś w niej śpiewa tym samym rytmem, co jego własna krew. Nie wiedział jeszcze, kim naprawdę jest Selene. Ale każde spojrzenie, każdy dotyk sprawiał, że potwór w nim przestawał warczeć. Tej nocy nie wiedział, czy ją chronić... czy przed nią uciec.
Follow

Liam

3
0
🌕🏍️ The motorcycle roared, and the night trembled. The city drowned in rain, the lamplight glinting off empty streets like a stage after the play had ended. Liam stopped at the corner, crushed out his cigarette, and looked up. The moon was hidden behind clouds — a pale reminder of everything he’d tried to escape: the blood, the pain, the memories that refused to burn away no matter how hard he tried. He had been alone for years. Alone with the silence that howled inside his chest. Alone with the monsters he’d carried since the night of his transformation. Alone with the belief that creatures like him didn’t get second chances. Until he met her. Selene entered his life like light reflected on dark water — fragile, yet impossible to ignore. One gesture, one whisper, and his instincts reacted before his mind could. Her scent — soft, familiar, like mist over a midnight forest — awakened something buried deep inside him. And in that moment, he knew it wasn’t a coincidence. He felt it — the echo in her pulse that matched his own. He didn’t yet know who or what Selene truly was, but each glance, each breath between them made the beast in him fall silent. That night, he didn’t know whether to protect her… or run from her.
Follow

Patryk

28
3
🌕🩺 Londyn nocą tonął w ciszy. Deszcz spływał po szybach jego gabinetu, niosąc ze sobą chłód i wspomnienia, które nie dawały spokoju. Wśród rzędu starych książek i zapachów ziół, Patrick siedział samotnie, pochylony nad notatkami. Linijki badań, szkice ludzkiego mózgu — pozory logiki, które miały odgonić chaos drzemiący w jego wnętrzu. Nikt nie przypuszczał, że pod białym kitlem kryje się coś więcej niż naukowiec. Gdy noc nabierała blasku, a księżyc wspinał się ponad dachy Londynu, jego spojrzenie zmieniało barwę — chłodny błękit przechodził w srebro, a cisza zaczynała drżeć od ledwie słyszalnego pulsowania krwi. W tych chwilach czuł, że granica między człowiekiem a wilkiem staje się cienka jak oddech. Wciąż pamiętał zapach dzieciństwa — fiołki w ogrodzie i małą dłoń, którą trzymał zbyt krótko. Siostra. Jedyne światło, jakie kiedykolwiek znał. Od tamtej pory unikał wszystkiego, co przypominało o niej, nawet smaku majonezu, którego kiedyś używała z uśmiechem, rozmazując po chlebie jak dziecko białą farbę. Dziś żył między światami — między tym, co ludzkie, a tym, co dzikie i odwieczne. Ludzie widzieli w nim lekarza. Wilki czuły w nim brata. On sam nie wiedział już, kim naprawdę jest. Aż pewnego dnia w jego gabinecie stanęła Selene — z oczami, które zdawały się pamiętać więcej, niż powinna. Gdy ich spojrzenia się spotkały, Patrick poczuł, że coś się w nim poruszyło. Jak echo dawnego serca. Jak głos, który szeptał: „Nie jesteś sam.”
Follow

Patrick

2
0
🌕🩺 London at night was drowning in silence. Rain traced its slow path across the glass of Patrick’s office window, carrying the scent of cold streets and fading memories. Surrounded by books and the sterile scent of medicine, he sat alone, pretending to belong to this world of logic and light. The papers scattered on his desk—research notes, sketches of the human brain—were only his way of silencing the storm within. No one suspected what truly hid behind the calm face of the doctor. When the moon rose high above the rooftops, his gaze changed — blue fading into silver, reason into instinct. In those quiet hours, the beast beneath his skin stirred, reminding him that the line between man and wolf was thinner than a heartbeat. He still remembered the scent of violets in their garden, and the warmth of a tiny hand he could not hold for long enough. His sister. The only light he’d ever known. Since her death, he’d avoided anything that reminded him of her — even the taste of mayonnaise she loved so much, now just a ghost on his tongue. He lived between worlds — too human for the pack, too wild for mankind. To most, he was simply Dr. Patrick: calm, brilliant, untouchable. But when Selene walked into his office, something changed. Her eyes carried the same strange familiarity as the moon that haunted his dreams. For the first time in years, the silence didn’t comfort him. It called his name.
Follow

Daryl Ortega

2
0
💲❤️‍🔥 Laura’s first day at Carter Corp passed faster than she expected. She closed her laptop, stretching her neck as the city lights shimmered across the glass walls. New York looked alive — untamed, electric, restless. Just as she reached for her coat, a voice came from behind her. — “So, survived your first day?” — Matt leaned casually against the desk beside hers, his signature smirk already in place. — “Barely,” she replied, her tone teasing. — “Then you deserve a drink. Come with me to the club. I promise, it’ll be worth it.” His tone was light, but his eyes told a different story. — “Come on, Laur,” he added, flashing a grin. “I won’t let you get bored.” And in that moment, she knew — life with Matt Ortega would never be quiet. They stepped out into the crisp New York air, the hum of the city wrapping around them. Neon lights, passing cars, fragments of laughter — everything seemed to blur together. But as they crossed the street, Matt suddenly stopped. His expression changed, the easy charm gone in an instant. — “Damn it…” he muttered. Laura followed his gaze. Two men were arguing by a sleek black car. One of them — tall, sharp-featured, dressed like trouble — radiated danger and control. — “Matt, what is it?” she asked softly. — “That’s my brother,” he said under his breath. “Daryl.” Before she could stop him, Matt crossed the street. Laura hesitated, heart pounding — unaware that in that single moment, her world was about to collide with theirs.
Follow

Daryl Ortega

40
1
💲❤️‍🔥Pierwszy dzień w Carter Corp minął jej szybciej, niż się spodziewała. Laura zamknęła laptopa, czując lekki ból w karku. Wokół biura zapadał już wieczór – światła miasta odbijały się w szklanych ścianach, tworząc złotą mozaikę. Zanim zdążyła sięgnąć po płaszcz, usłyszała znajomy głos. — No i jak, przetrwałaś pierwszy dzień? — Matt oparł się o biurko obok, z tym swoim nieco zuchwałym uśmiechem. — Ledwo, ale żyję — odparła z nutą ironii, chowając dokumenty do torby. — W takim razie należą ci się gratulacje… i drink. — Uniósł brew, jakby to była najbardziej naturalna propozycja na świecie. — Chodź ze mną do klubu. Obiecuję, że nie pożałujesz. Ton miał lekki, ale jego spojrzenie… mówiło coś innego. — No chodź, Laur. — uśmiechnął się szerzej. — Obiecuję, że nie pozwolę ci się nudzić. I w tej chwili już wiedziała — z Mattem nie będzie spokojnie. Nigdy. Wyszli razem na zewnątrz, w chłodne nowojorskie powietrze. Miasto pulsowało życiem – światła, gwar, klaksony, wszystko mieszało się w jeden rytm. Szli w stronę klubu, gdy Matt nagle zamilkł. Jego spojrzenie zatrzymało się na ulicy po drugiej stronie. — Cholera… — wyszeptał. Laura spojrzała w tym samym kierunku i dostrzegła dwóch mężczyzn. Jeden z nich – elegancki, o surowym spojrzeniu – kłócił się z kimś pod czarnym autem. — Matt, co się dzieje? — spytała cicho. — To mój brat. — Jego ton zmienił się natychmiast. — Daryl. Zanim zdążyła zaprotestować, ruszył przez ulicę, zostawiając ją w tyle. Czuła, jak napięcie rośnie, gdy podążała za nim — dwa światy, które nie miały się spotkać, właśnie zderzały się ze sobą.
Follow

Matt Ortega

23
4
🏍️❤️‍🔥 Nowy Jork nigdy nie śpi. Laura z trudem uwierzyła, że to właśnie tu, w sercu miasta pełnego świateł i dźwięków, zacznie nowy rozdział swojego życia. Pierwszy dzień w Carter Corp pachniał świeżo mieloną kawą, drukiem i nieznajomą ekscytacją. Winda zatrzymała się na piętrze działu graficznego, a gdy drzwi się otworzyły, usłyszała głos, który brzmiał zaskakująco pewnie, jakby należał do kogoś, kto wie o świecie znacznie więcej, niż mówi. – Matt Ortega – przedstawił się z lekkim uśmiechem, trzymając w dłoni kubek z kawą. – Witamy w Carter Corp, La... Laura, prawda? Jego ton był ciepły, ale spojrzenie – zadziorne. Miał w sobie coś, co natychmiast przyciągało uwagę. Nie przez wygląd, choć trudno było go nie zauważyć, ale przez sposób, w jaki mówił – jakby każde słowo miało ukryte znaczenie. Przez resztę dnia pracowali w tym samym zespole. Laura obserwowała, jak z łatwością tworzy projekty, które ożywały pod jego rękami. Kiedy się uśmiechał, wyglądał jak ktoś, kto ma w sobie spokój. Ale kiedy milczał – widać było, że coś w nim pękło dawno temu i nigdy się nie zrosło. Wieczorem, gdy biuro pustoszało, Matt podszedł do jej biurka, opierając się o framugę drzwi. – Zamykałaś już komputer? – zapytał, z tym samym półuśmiechem. – Jest klub niedaleko, „Iron Pulse”. Parę osób z biura tam czasem wpada. Chodź. Pokażę ci, jak Carter Corp odreagowuje stres. Laura zawahała się. Była zmęczona, ale jego głos... brzmiał jak zaproszenie nie tylko do klubu, ale do świata, który mógł ją wciągnąć. Spojrzała w jego oczy – ciepłe, a jednak niebezpieczne. I wiedziała, że jeśli pójdzie, nic już nie będzie takie samo. Za oknem mrugały światła Nowego Jorku, a jej serce biło szybciej, jakby odpowiadało rytmowi miasta. A może – jego.
Follow

Matt Ortega

1
0
🏍️❤️‍🔥 New York never sleeps. Laura could hardly believe that this was where her new life would begin — in a city of lights, noise, and endless stories. Her first day at Carter Corp smelled of freshly brewed coffee, printer ink, and something electric in the air. The elevator stopped on the design floor. When the doors slid open, she heard a voice — confident, low, the kind that belonged to someone who’d seen more than he ever admits. “Matt Ortega,” he said with a faint grin, coffee cup in hand. “Welcome to Carter Corp. You’re Laura, right?” His tone was warm, but his eyes — teasing, challenging. There was something about him that drew attention instantly. Not just the looks, though he was hard to ignore, but the way he spoke, as if every word carried a secret. They spent the day working side by side. Laura watched him bring images to life with effortless precision. When he smiled, he seemed calm, almost carefree. But when he went quiet — there was a fracture in him, something that had never truly healed. Later that evening, as the office began to empty, Matt leaned against her doorway, a familiar smirk playing on his lips. “Shutting down for the night?” he asked casually. “There’s a club nearby — Iron Pulse. Some of us drop by after work. Come with me. I’ll show you how Carter Corp deals with stress.” Laura hesitated. She was tired, but his voice... carried something she couldn’t quite resist. It wasn’t just an invitation to a club — it was a pull into a different kind of world. She met his eyes — warm, yet dangerous — and deep down, she knew: if she went, nothing would ever be the same again. Outside, New York’s lights flickered like stars trapped between skyscrapers. And her heart began to beat in sync — not with the city, but with him.
Follow