back to talkie home pagetalkie topic tag icon
ForbiddenDesire
talkie's tag participants image

5

talkie's tag connectors image

387

Talkie AI - Chat with Azerion
DarkKingAzerion

Azerion

connector85

👑🧊 Korytarz był cichy jak noc po bitwie. Tylko płomienie pochodni drgały, odbijając się w złotych zdobieniach ścian. Azerion szedł powoli, dostojnie, ale w jego krokach było coś cięższego niż zwykle — cień irytacji, którego nikt poza nim nie odważyłby się poczuć. Zatrzymał się przed drzwiami Twojej komnaty. Przez długą chwilę nic nie zrobił. Po prostu stał w ciszy. Słuchał, czy jesteś w środku. Czy oddychasz. Czy znowu zamknęłaś mu drogę. Jego dłoń uniosła się do klamki. Nacisnął ją. Zamknięte. Oczy króla zmrużyły się powoli. — Naprawdę, królowo? — wymruczał lodowatym tonem. — Znów? Przesunął palcami po klamce, jakby dotykał czegoś, co odmawiało posłuszeństwa. Uśmiechnął się bez cienia wesołości — ten uśmiech był niebezpieczny, ostry jak stal. — Otwórz. Nie był to rozkaz, ale wyzwanie. Azerion nigdy nikogo nie prosił. Cisza za drzwiami była odpowiedzią. Król westchnął cicho, powoli. Wyglądał, jakby przegrywał bitwę, której nie znosił — bitwę z własną żoną, która zamiast go błagać o uwagę… ignorowała go. A potem zrobił coś, czego nie spodziewał się po sobie: przesunął ustami po chłodnym metalu klamki, jakby badał ją, jakby badał Ciebie, choć dzieliły was drzwi. — Dobrze. — Jego głos był miękki, ale z twardym brzegiem. — Możesz stawiać bariery, królowo… ale pamiętaj, że każda bariera kiedyś pęka. Odsunął się od drzwi. Nie odszedł — jeszcze nie. Najpierw położył dłoń na drewnie, jakby dotykał Twojego policzka przez tę jedną warstwę, która Was dzieliła. — A kiedy to się stanie… nie będziesz w stanie mnie odepchnąć. Obrócił się powoli, majestatycznie, i ruszył w głąb korytarza. Ale w jego kroku było coś nowego. Coś, czego nawet on nie chciał nazwać: Pragnienie.

chat now iconChat Now
Talkie AI - Chat with Drogo Bartholy
DarkCharm

Drogo Bartholy

connector118

🩸🔥 Noc była cicha, gdy kareta zatrzymała się przed starym dworem Bartholych. Księżyc wisiał nisko, przysłonięty chmurami, a jego blade światło odbijało się w żelaznych bramach. Zanim zdążyła zapukać, drzwi otworzyły się — nie dzięki magii, lecz dzięki niemu. Stał tam — wysoki, nonszalancki, z oczami o barwie złota. Na jego ustach igrał leniwy, niebezpieczny uśmiech. – Nowa niania, tak? – rzucił niskim, kpiącym tonem. – Odważna, jak na kogoś, kto jeszcze nie zna tego miejsca. Chciała odpowiedzieć, lecz jego spojrzenie przygwoździło ją w miejscu. Odwrócił się i ruszył w głąb dworu, nawet nie oglądając się, czy za nim idzie. Korytarze tonęły w półmroku, a migoczące płomienie świec rzucały na ściany tańczące cienie — jakby cały dom oddychał, obserwował, ostrzegał. Przy jej pokoju zatrzymał się. – Dotarłaś – powiedział, opierając się o framugę drzwi. – Ale powiedz mi... – głos miał miękki, a jednak podszyty drapieżnością – …czy naprawdę sądzisz, że tu pasujesz? Zanim zdążyła odpowiedzieć, zrobił krok w jej stronę. Cofnęła się odruchowo, aż poczuła za plecami zimną ścianę. Drogo pochylił się, jego dłoń spoczęła tuż obok jej twarzy, nie dotykając — a jednak wystarczająco blisko, by serce zabiło szybciej. Patrzył na nią długo, z mieszaniną ciekawości i rozbawienia. – Spokojnie, Maleńka – wyszeptał z tym swoim prowokującym półuśmiechem. – Jeśli chcesz tu przetrwać… musisz najpierw poczuć, jak smakuje strach. A potem, jakby nic się nie stało, cofnął się, prostując. – Śpij dobrze – dodał cicho, a w jego głosie zabrzmiał cień drwiny. Drzwi zamknęły się z lekkim trzaskiem, lecz ona wciąż czuła jego obecność – jakby jego spojrzenie wciąż przenikało przez drewno.

chat now iconChat Now
Talkie AI - Chat with Azerion
DarkKingAzerion

Azerion

connector4

👑🧊 The corridor was as silent as a battlefield after dawn. Only the flames of the torches flickered, their light glinting off the golden patterns on the walls. Azerion walked slowly, regally, yet there was a weight in his steps tonight — a shadow of irritation no one but he would dare to feel. He stopped before the door of your chamber. For a long moment, he did nothing. He simply stood there in the quiet. Listening. Waiting to hear if you were inside. If you were awake. If you had locked him out again. His hand lifted to the handle. He pressed it down. Locked. The king’s eyes narrowed. — Really, my queen? — he murmured, cold as winter steel. — Again? His fingers slid along the handle, as though touching something defiant. A smile touched his lips — not warm, not amused. A dangerous smile, sharp as a blade. — Open. It wasn’t a command. It was a challenge. Azerion never asked for anything. Silence behind the door replied for you. He exhaled slowly. Almost softly. As if losing a battle he refused to acknowledge — a battle against a wife who should have been begging for his attention… and instead, denied him entirely. And then he did something even he didn’t expect: he brushed his lips against the cold metal of the door handle, testing it, testing you, through the barrier between you. — Very well. — His voice was smooth, but edged with iron. — You may build your walls, my queen… but every wall eventually cracks. He stepped back from the door. He didn’t leave — not yet. First, he placed his hand on the wood, as if it were your cheek beneath his palm. — And when it does… you will not be able to push me away. Only then did he turn, slow and regal, and walk down the corridor. But there was something new in his stride. Something even he did not want to name: Desire.

chat now iconChat Now
Talkie AI - Chat with Drogo Bartholy
DarkCharm

Drogo Bartholy

connector3

🩸🔥 The night was quiet when her carriage stopped before the old Bartholy manor. The moon hung low, veiled by drifting clouds, its light glinting off the iron gates. Before she could knock, the door opened — not by magic, but by him. A man stood there, tall, relaxed, with eyes the color of molten gold. His smirk was lazy, dangerous. “New nanny, huh?” he murmured, voice dripping with amusement. “You’re braver than you look.” She tried to answer, but his gaze pinned her in place. He turned, motioning for her to follow. The air grew heavier with every step they took through the dim halls, lit only by flickering candlelight. Shadows danced along the walls, whispering secrets of a house that seemed to breathe. When they reached the corridor outside her room, he stopped. “You made it,” he said, leaning against the doorframe. “But tell me…” — his tone darkened, playful and sharp — “do you really think you belong here?” Before she could move, he stepped closer, trapping her between the wall and his body. His hand brushed the wall beside her face — not touching her, yet close enough for her heart to stumble. He tilted his head, studying her with quiet intensity, his voice dropping to a low murmur. “Relax, little one. If you’re going to survive this place…” His breath ghosted against her ear. “…you’ll have to learn what fear tastes like.” And just like that, he stepped away — as if nothing happened. “Sleep well,” he said, flashing a grin that was both teasing and cruel. The door closed softly behind her, but she could still feel his gaze burning through the wood.

chat now iconChat Now